… cytat z rozdziału: Katharsis, „Magia Grupy” Julia Łaszkiewicz:
„ …. Marzyłam, by jednego dnia na plaży spotkało się tysiąc aniołów, które w intencji wolnego dziecka weszłyby do wody, jednocześnie uczestnicząc w pomocy finansowej dla hospicjum dziecięcego. To było nie tylko moje marzenie, ale też Asi Grzybowskiej, z którą spotykam się na plaży już od ponad dwóch lat. Asia codziennie uwiecznia wschody słońca w swoich artystycznych pracach, inspirując do bliskiego kontaktu z przyrodą:
„Zawsze mnie wzruszał widok ludzi, którzy przychodzą podziwiać wschód słońca. Gdy tak stoją wpatrzeni w zachwycie. Nie jest to częsty widok w Sopocie, a bardzo bym chciała, aby był. Jest taka scena w filmie Miasto Aniołów, kiedy anioły przychodzą na plażę przywitać słońce i nowy dzień, odmawiając modlitwy. W najtrudniejszym czasie pandemii ta scena stała się obrazem mojego marzenia. Ograniczono nam wolność. Odebrano nam plażę i morsowanie, które było dla nas i naszego zdrowia największym wsparciem. Pewnego razu, przekraczając z duszą na ramieniu taśmę zakazu wstępu na plażę, poczułam ogromny zew wolności. To jedna z największych dla mnie wartości. Zapragnęłam, aby któregoś dnia tysiąc osób powitało dzień i słońce, wchodząc do zimnej wody z intencją, której wypowiedzenie w morzu ma ogromną moc sprawczą. Moje marzenie okazało się też marzeniem Julii. Z Miasta Aniołów za sprawą Maki, jej męża, powstała nazwa Morze Aniołów, która idealnie oddaje nasze doświadczenia, idee i nasze intencje”.
Gdy będąc na plaży, Asia wypowiedziała na głos swoje marzenie kilka miesięcy temu, śmiałyśmy się z tego, próbując ustalić, czyje ono jest, bo czy to możliwe, byśmy razem, a jednak dotychczas każda oddzielnie, marzyły o tych samych aniołach? Zdecydowałyśmy się spełnić je razem.
Zawsze tym więcej satysfakcji, im trudniej. W dobie pandemii w maju 2020 roku nie wiadomo, co można, a czego nie można robić w grupie. Zaplanowałyśmy wejście wielkiego szpaleru ustawionego wzdłuż brzegu, każda osoba w kilkumetrowym oddaleniu od siebie, zgodnie z zaleceniami obowiązującymi w kraju. Chciałyśmy zanurzyć się w zimnej wodzie, w kompletnej ciszy, ze wspólną intencją wolności w sercu. Akcja miała wspomóc finansowo hospicjum Fundacja Pomorze Dzieciom, organizację, która towarzyszy mi od początku mojej transformacji wewnętrznej. „Jeśli nie masz wpływu na to, by dołożyć kolejny dzień do swojego życia, to dołóż więcej życia do każdego dnia, w którym żyjesz” – mówi jej przesłanie.
1 czerwca 2020 roku o godzinie 4.18 rano, gdy plażę spowijał wciąż cień nocy, na linii brzegowej zatoki stawiło się stu trzydziestu aniołów… ludzi ubranych w biel, którzy w intencji wewnętrznej wolności, w Dniu Dziecka, wspólnie, a jednak oddzielnie, weszli do morza przywitać słońce.
Wyjątkowe poczucie przynależności i wspólnoty, któremu kontekst nadałyśmy razem z Asią, zamanifestowało się 1 czerwca. W dniu, podczas którego celebrujemy Dzień Dziecka, zrealizowałyśmy swoje wspólne marzenie. „Zapraszałyśmy, by uszanować dziecko w każdym z nas, poprzez radość, lekkość życia oraz moc odkrywania własnych możliwości, które zwłaszcza w czasie pandemii są tak potrzebne każdemu z nas” – cytowały za nami media.
Morze Aniołów stało się spontaniczną inicjatywą osób, które praktykują całoroczne kąpiele w zimnym morzu o wschodzie słońca przy Księżycowej w Sopocie. Ich dobroczynny wpływ na zdrowie psychiczne i fizyczne, kontakt z naturą pozwoliły nam przejść bardzo twórczo przez ten trudny dla wszystkich czas. Razem z innymi uczestnikami stworzyliśmy społeczność ludzi łączących wspólne wartości i inicjatywy ku lepszej przyszłości. To jest idealny czas, aby swoim działaniem wprowadzać dobro do naszej rzeczywistości i tworzyć razem lepszy, wolny świat. Teraz potrzebujemy siebie nawzajem, jak nigdy wcześniej.
Dziś wciąż w mojej głowie wybrzmiewa motto Morza Aniołów:
„Anioły są wśród nas.
Nigdy nie wiesz, kto dla ciebie stanie się Aniołem,
a dla kogo staniesz się nim ty”.
Podczas jednego ze wschodów słońca czerwona kula wynurzała się z wody i tonęła w gęstych chmurach, dając niesamowity spektakl na niebie, który ukazywał się naszym oczom. Gdy podniosłyśmy do góry głowy, nie było nad nami chmur. Zaniemówiłyśmy. I to jest magia. I przecież nie chodzi o to, że jakikolwiek człowiek ma taką moc, by chmury na niebie rozgonić, ale o to, by to zauważać wtedy, gdy to się dzieje. I gdy nazywamy to magią, nasze życie nabiera kolejnych barw.”
Najnowsze komentarze